Pioseneczkii : ***

środa, 20 listopada 2013

Opowiadanie Roździał 2 : Zawiodłam się Na tobie

Rozdział 2: Zawiodłam się na tobie

- Violetto, podałabyś mi swój numer telefonu ?  - była to Francesca
- O, jasne - wyciągnęłam z torebki moją komórkę i zrobiłam to, o co prosiła. Uśmiechnęłam się do dziewczyny
- Czyli będziesz na imprezce ? - zapytała
- Mam taką nadzieję ...
- Na co masz nadzieję ? - przyszedł do nas mój chłopak i usiadł obok mnie
- Viola zastanawia się czy chce wpaść na przyjęcie
- Naprawdę ? Nie masz się o co martwić, będziemy - postanowił Diego
- Ale ... - zaczęłam
- Tak ? - spojrzał na mnie
- Ah ... już nic
- No to super, widzimy się u mnie o 17, tak ?
- Pewnie, czym się Fran - szatyn pożegnał się z Włoszką, ta posłała do nas triumfalny uśmiech i odeszła razem z Fede w stronę osiedla. Odwróciłam się w przeciwną stronę do mojego chłopaka, wstałam i zaczęłam iść w kierunku Camili, Leona, Marco, Broadway'a i Lary.
- Violetto ! - wołał Diego. Nic nie odpowiedziałam. Chłopak poderwał się z siedzenia i ruszył w moją stronę - Violetto, a tobie co jest ?
- Diego, doskonale wiesz jaki jest mój tata, a mimo wszystko zadecydowałeś za nas oboje. Nie mam pojęcia czy pojawię się na tym przyjęciu, a ty już oświadczyłeś Francesce, że przyjdę. Tak się nie robi ...
- Naprawdę będziesz się teraz o to na mnie wściekać ? - chwycił moje dłonie- No nie wiem ... - droczyłam się. Diego spojrzał się na postacie za mną. Odwróciłam głowę, by zobaczyć kto go tak bardzo zaintrygował. Kto stał za moimi plecami ? Przyjaciele chłopaka, ćwiczyli jakiś układ taneczny - Diego ?
- Zaraz do was dołączę - wydarł się, a ja przewróciłam oczami i szłam dalej w stronę domu - Oj no, Violetto !
- Zmieniłeś się. W Barcelonie byłeś zupełnie inny...
- Właśnie, że nie !
- Nie poznaję cię, przeszkadzam ci ?
- Nie, skąd taki pomysł ? - udawał głupka
- Może stąd, że nie zwracasz na mnie uwagi, zupełnie jakby mnie nie było. Nie zabraniam ci spotykania się ze swoimi przyjaciółmi, ale proszę nie olewaj mnie
- Nie olewam
- Diego ...
- No dobrze ... Niech ci będzie, ale ja wcale taki nie jestem. Znasz mnie znakomicie. To ja, ten sam Diego którego kochasz. Przyjdę do ciebie przed 17, nie ważne czy pójdziemy razem na tą imprezę, czy się na niej nie pojawimy. Najistotniejsze jest to, byśmy spędzali ze sobą bardzo dużo czasu - przytuliłam szatyna
- Dziękuję - szepnęłam
- Chcesz bym cię odprowadził ?
- Co ? Nie, nie. Zostanę jeszcze chwilę i porozmawiam z Larą i Camilą, chcę je trochę lepiej poznać
- Ok, ja lecę do ... - wskazał chłopaków
- Jasne - podeszłam do wcześniej wspomnianych dziewczyn
- Hej - powiedziała Lara, a Cami się uśmiechnęła - Co tam ?
- A nic ... Idziecie dzisiaj do Francesci ?
- Oczywiście - oświadczyła rudowłosa dziewczyna
- Raczej tak, no chyba, że Leon będzie kazał mi iść naprawiać jego maszynę
- Nie bardzo rozumiem - zakłopotałam się
- A tak, już tłumaczę. Leon jeździ na motocrossie, a ja jestem jego mechanikiem - poinformowała mnie brunetka
- Tak, ale poza tym jest jego najlepszą przyjaciółką od dzieciństwa, a ja ... Jestem jej najlepszą przyjaciółką, tak samo Francesci, Leona, Maxi'ego... - Camila wymieniała dalej swoje koligacje przyjacielskie, a ja i Lara się śmiałyśmy z bruneta, który stał za dziewczyną robiąc przy tym różne zabawne miny - No co ? Ja nie kłamię ...
- Odwróć się - krzyknęła Lara. Ruda dziewczyna zwróciła się w stronę Leona i wręczyła mu telefon.
- A po co mi to ?
- Numer do psychiatry jest pod dwójką - spojrzeliśmy się na nią ze zdziwieniem - No co ? Od lat kumpluję się z Andreasem, tak ? - Dziewczyna w podskokach pobiegła do Broadway'a
- Violetta, prawda ? - chłopak odezwał się do mnie
- Yy tak, Leon ? - znałam jego imię, ale on moje też, więc w sumie jest to tylko forma droczenia się
- Ładnie tańczysz - wydukał, a Lara walnęła go w ramie.
- A po czym to stwierdzasz ? - zaśmiałam się cicho
- Gościu, ale wpadka ... - uśmiechnęła się brunetka i dołączyła do Camili
- Muszę wracać do domu - wyznałam
- Odprowadzić cię ?
- To chyba nienajlepszy pomysł - spojrzałam na Diego, który wspaniale bawił się z chłopakami
- Ok, cześć - patrzyłam jak Leon idzie w przeciwny do mnie kierunek. Odrobinę żałowałam mojej decyzji. Chciał być miły, a ja tak go zlałam.

Wróciłam sama. Czas powrotu niesamowicie mi się dłużył. Przemierzałam alejki ślimaczym tempem. Kiedy przekroczyłam próg domu powiadomiłam domowników o mojej obecności i od razu pobiegłam do gabinetu taty. Chciałam porozmawiać z nim o tym przyjęciu.
- Tato - otworzyłam energicznie drzwi. Pech tak chciał, że akurat mój ojciec rozmawiał przez telefon. Po tonie i słowach, jakich używał wywnioskowałam, że nie jest to raczej prywatna pogawędka. Wybrałam wręcz "fantastyczny moment" ... Mężczyzna rozłączył się i odłożył komórkę na blat biurka
- Słucham - złożył dłonie na klatce piersiowej
- Bo ja ... chcę żebyś wiedział, że cię kocham - zabrakło mi odwagi by wyznać prawdziwy powód
- Ja ciebie też, skarbie, a ty ... nadal spotykasz się z tym pucy-lalusiem ?
- Tato ! - zdenerwowałam się
- Oj no przepraszam, ale lepiej znajdź sobie jakąś przyjaciółkę, a nie uganiasz się za chłopakami. Jesteś jeszcze bardzo młoda, zdążysz się z kimś związać, naprawdę ! Kiedyś... za trzydzieści lat, no góra w wieku emerytalnym ...
- Tato ... - powiedziałam znudzonym tonem
- Taka jest moja tylko sugestia, ale nie obraziłbym się gdybyś wzięła ją pod uwagę
- A co zrobisz gdy ci powiem, że poznałam już parę sympatycznych dziewczyn, a jedna z nich organizuje małe przyjęcie u siebie w domu ?
- No mam nadzieję, że goście będą bawili się świetnie
- Czyli mogę też do niej iść ?
- Co ? Nic takiego nie powiedziałem
- Ale przecież ...
- Znasz te dziewczęta raptem jeden dzień, nie ma mowy, nie zgadzam się - protestował
- Ale tato ... proszę. Jak mam zaprzyjaźnić się z kimkolwiek, kiedy tym mi na to nie pozwalasz ?- krzyknęłam
- Nie tym tonem
- To niesprawiedliwe
- Życie nie zawsze jest sprawiedliwe ... - rzucił, a ja uciekłam na górę.

Siedziałam samotnie na łóżku z myślą, że za chwile przyjdzie do mnie Diego. Cieszyłam się jak głupia ponieważ nie miałam ochoty na wieczorek w towarzystwie taty, Jade oraz jej brata. Czekałam, czekałam i czekałam. Co chwilę sprawdzałam godzinę : 16.05, 16.06, 16.07 ... W końcu znudziło mi się to i otworzyłam pamiętnik. Popatrzyłam na wcześniejszy wpis i przewróciłam kartkę na drugą stronę. Chwyciłam do ręki długopis. Już miałam zacząć się "zwierzać", ale usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Diego ! - wrzasnęłam i opuściłam zeszyt na podłogę. Biegnąc po schodach, prawie upadłam. - Ty nie otwierasz, ja ! - wyprzedziłam Olgę.
- Dzień dobry - była to jakaś kobieta, bardzo ładna zresztą.
- Dzień dobry, pani do mojego taty ? Zawołać go ?
- Tak, poproszę - nawet nie musiałam zrywać sobie gardła, mój ojciec stał tuż za mną
- Pani Esmeralda ? - zapytał
- Tak, przyszłam tutaj na umówione spotkanie, mogę wejść ?- Zapraszam - otworzył drzwi szerzej

Poszłam do jadalni z zawiedzioną miną. Czyli jednak to nie był Diego. Spojrzałam na wyświetlacz komórki-16.59. Miał być przed 17 ... Zapomniał o mnie ? Rzuciłam telefon na stół. Usiadłam na krzesło i podparłam moją głowę rękom. Nagle zobaczyłam, że ktoś do mnie dzwoni. "To na pewno Diego" - myślałam, jednak myliłam się ...

_______________________________________________________________________________

Ok, ok, ok ! Rozdział nie powalający, ale jest. Następny roździałek Jutro ! <3333







1 komentarz:

  1. I crazy about violetta!Kocham fiol violetta .(Nina v- lover Bal).

    OdpowiedzUsuń

~ Weryfikacja obrazkowa zlikwidowana ~
~ Nawet anonimowi mogą komentować posty ~
~ Każdy komentarz = Uśmiech na mojej twarzy ~

Nawet jeden komentarz motywuje. Za każdy komentarz odwdzięczam się, tak samo z obserwacją. Z góry dziękuję c:
.