Pioseneczkii : ***

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Rozdział 3 "Sok Pomarańczowy"

Rozdział 3 "Sok Pomarańczowy"

 
Violetta

   Po Misiaku przywitałyśmy się obficie. Usiadłyśmy przy stoliku i zaczęłyśmy gadać.
-Fran, opowiadaj. Jak było na wsi? 
-Hm... Super. Pomagałam dziadkom w plewieniu ogrodu, kosiłam trawę i doiłam krowę. Było fantastycznie! A co na wyjeździe? - zapytała się mnie przyjaciółka. Opowiedziałam jej o poznanych koleżankach i o nowym przyjacielu Diegu.
-Bombowo, no to opowiadaj o tym Diegu. 
-No co tu dużo mówić. Przystojny, śmiały, zabawny, a najlepsze jest to, że kocha muzykę tak jak ja.
-Wspaniale, a widzisz tego kelnera? - dostrzegłam w oku przyjaciółki delikatny błysk.
-Tak - odpowiedziałam. Był dość przystojny ale nie w moim stylu. - Uuu... Fran. Coś widzę, że ci się podoba! - zaśmiałam się.
-No, tak jakby. Przed twoim przyjściem, chwilę z nim pogadałam. Wydaje się całkiem fajny.
-To się umówcie! Musicie spędzić trochę ze sobą czasu.
-Wiem, napisałam mu mój numer... mam nadzieję, że z niego niedługo skorzysta i zadzwoni. 
-A dowiedziałaś się przynajmniej jak ma na imię?
-Owszem. Marco. Piękne imię, nie prawdaż?
-Oczywiście. - uśmiechnęłam się. Mam nadzieję, że Fran w końcu znajdzie swoją drugą połówkę. Co do mnie to przed latem, powiedziałam Tomasowi i Leonowi, że na razie chcę zostać sama, wolna, przemyśleć parę spraw itp. W Brazylii mocno zaprzyjaźniłam się z Diegiem. Po pewnym czasie koleżeństwo przemieniło się w uczucie ale tylko z jego strony. Ja nie dałam za wygraną. 
-Violu! Violetta! - krzyczała Francesca.
-Co się stało? - obudziłam się jakby z transu.
-Zamyśliłaś się. - Fran o
mało co nie wybuchła śmiechem. - O czym myślałaś?
-A o niczym. - odpowiedziałam zaciągle.
-No powiedz,Vilu...- namawiała mnie dziewczyna.
-Oj no dobrze. - spojrzałam się na nią takim wzrokim, który dokładnie odkrywał moje myśli.
-Aha, no więc który? Leon, Tomas czy ten Diego?
-Diego na pewno nie. Za krótko się znamy, po za tym nic do niego nie czuję. Leon i Tomas.Nie wiem, po prostu nie wiem. Tomas do tego jeszcze wyjechał na Filipiny. -Zrobiłam posępną minę.
-A więc Leon? -koleżanka zapytała się mnie podchwytliwie
-Nie, jestem jeszcze młoda. Jak chce to niech się postara. - moje oczy skierowały się na kelnera, który stał nad nami i chciał przyjąć zamówienie. Spojrzał się na Fran, a ta się zarumieniła. Słodka była by z nich para.
-Poprosimy sok pomarańczowy. - Francesca w końcu wydobyła z siebie głos.
-Dobrze, już się robi. - Marco zapisał coś na kartce i odszedł.
-Muszę ci powiedzieć moja kochana przyjaciółeczka, że ty też mu się podobasz. Widać to. - zamrugałam oczami.
-Oj tam. Nie przesadzaj - powiedziała niby obojętnie, lecz tak naprawdę widać było w jej oczach nutkę nadzieji.
-Chciałabyś dzisiaj u mnie zanocować? Będzie Camila, Naty i Lena. Nie daj się długo prosić.
-Hm... zobaczę.
-No proszę Vilu. Jak nie przyjdziesz to się fochne.  - nalegała.
-Przecież przyjdę. Muszę się w końcu ze wszystkim spotkać. Marco przyniósł nasze soki i "niechcący " potrącił napój Franceski. Niedość,że się wylał,ale też oblał całą Fran.
-Przepraszam. Naprawdę nie chciałem.-chłopak zaczął swoje wylewne przeprosiny.
-Nie martw się to tylko sok.- Marco poszedł po chusteczki a ja podeszłam do Luki.
-Cześć Luka. Twoja siostra przed chwilą została oblana sokiem.Mówiła, że gdzieś w schowku są jakieś ubrania.
-Hej. Tak . Schowek jest po lewej stronie.-odpowiedział i zaczął obsługiwać kolejnego klienta.Przyniosłam Fran białe getry i fioletową, przydługą bluzkę. Energicznym krokiem poszłyśmy w stronę  łazienki. Dziewczyna szybko się przebrała i zaczełyśmy kierować się w stronę wyjścia. W tym momencie podbiegł do nas Marco i wręczył różę, wiadomo komu.Wyszłyśmy z Resto Bandu i udałyśmy się w stronę mojego domu. Gdy byłyśmy na skrzyżowaniu, ktoś do nas podszedł.

Jade

Właśnie dowiedziałam się,że mój German i ta jego rozpieszczona małolata wrócili do Buenos Aires. Nieudacznik myślał, że tak szybko i łatwo się mnie nie pozbędzie. O nie, nie, nie najpierw odmówił zawarcia ślubu, a potem wyrzucił mnie z domu. Już ja mu pokaże! Będzie błagał na kolanach bym do niego wróciła. Oj tak, mam plan...

Violetta


Stałam tak osłupiała i patrzyłam się na niego. Po policzku spłynęła mi łza. On ją obtarł i się uśmięchnął, odsłaniając swoje,proste,białe zęby. Jego oczy jakby mnie przeszywały. Bez opamiętania podeszłam do niego i go pocałowałam. Fran coś mruknęła w stylu "To ja Was zostawię samych. Widzimy się wieczorem Vilu." I odeszła. Ja odsunęłam się od niego.
-Przepraszam. Nie chciałam. A tak w ogóle to cześć Leon.-zarumieniła się na samo imię chłopaka.
-Hej. Nic się nie stało Violetto. To było coś niesamowitego.- tak rozpoczęła  się nasza rozmowa. Spacerowaliśmy przez kilka godzin, aż zaczęło się ściemniać. Leon, tak właśnie, Leon odprowadził mnie pod dom i na pożegnanie pocałował w policzek. Powiedzieliśmy sobie krótkie "Do zobaczenia" i zamknęłam drzwi na klucz. Oparłam się o ścianę i odetchnęłam. Tak miło mi się z nim rozmawiało. Poszłam do kuchni i nalałam sobie soku... pomarańczowego. Stało się, no cóż, to samo co w Resto z Francescą. Oblałam się. Coś ten sok się podejrzany wydaje, taki pechowy. Przebrałam się, spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i oznajmiłam tylko Oldze, że idę na noc do koleżanki. Fran mieszkała niedaleko, wręcz parę metrów od mojego domu. Otworzyła mi Naty. Przywitałam się serdecznie z dziewczynami i zaczęłyśmy bitwę na poduszki. Po skończonej zabawie poszłyśmy do kuchni przygotować sobie gorącą czekoladę i zjeść babeczki upieczone przez Lenę i Naty. Po posiłku udałyśmy się do pokoju, chwilę rozmawiałyśmy i usnęłyśmy wszystkie na jednym łóżku.
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

~ Weryfikacja obrazkowa zlikwidowana ~
~ Nawet anonimowi mogą komentować posty ~
~ Każdy komentarz = Uśmiech na mojej twarzy ~

Nawet jeden komentarz motywuje. Za każdy komentarz odwdzięczam się, tak samo z obserwacją. Z góry dziękuję c:
.